wtorek, 3 stycznia 2012
"Dracula" - Bram Stoker
Wampir - pomijając ostatnie ekscesy pisarskie pani Meyer - jest stworzeniem dobrze znanym. W legendach jest z nami od wieków, ale nie każdy wie, że jego obecny wizerunek, zakorzeniony głęboko w naszych nowoczesnych głowach, jest dość współczesny.
Właśnie tak bywa często z klasyką - potykamy się o nią nie wiedząc nawet, z czym mamy do czynienia. A w tym przypadku jest to książka Brama Stokera pt. "Dracula".
Ta, wydana pod koniec dziewiętnastego wieku powieść, stworzyła i na długie lata utrwaliła obraz krwiopijcy w kulturze "zachodu". Historia ta była eksploatowana z takim zapałem, że największy nawet literacki dyletant siłą rzeczy wie, co by w niej znalazł (jakby zasiadł kiedyś przez jakieś niepojęte zrządzenie losu do jej lektury).
Przyznam, że zasiadałem do czytania Draculi z pewnymi obawami. Historię tę widziałem w niejednym wydaniu. Począwszy od filmowej adaptacji zrobionej przez Coppolę (genialną, moim skromnym zdaniem), przez książkowe wariacje coraz dalej odchodzące od fabuły oryginału, do różnej maści rpg’ów, takich choćby jak Świat Mroku. Cały czas jednak wszystko to zachowywało nastrój i scenografię oryginału, którą nieodmiennie była głęboka noc, białe zęby, odsłonięte szyje i mrok ciemniejszy nawet od nocy.
By prześledzić rolę książki Brama Stokera w kulturze, trzeba by napisać osobną książkę.
Byłem tego wszystkiego świadom, więc przygotowałem się i ruszyłem na spotkanie z prawdziwym Draculą z odpowiednim nastawieniem.
Nie da się obiektywnie ocenić tego dzieła. By to zrobić, trzeba byłoby cofnąć się o ponad wiek. Teraz miałem nieliche trudności, by docenić tę książkę w oderwaniu od łatki "klasyka". Przyznam jednak, że nawet z upływem lat potrafię z uznaniem kiwnąć głową nad warsztatem autora, docenić formę narracji, która przyjęła postać pamiętników i listów, odczuć ten niesamowity klimat grozy. Dokładając do tego fakt, że autor stworzył to wszystko od podstaw daje w rezultacie książkę wybitną, rzeczywiście zasługującą na miano klasyki.
Książka ta, pomimo wieku na karku, nie zestarzała się. Język ciągle jest żywy, słowa nie straciły mocy i znaczenia, historia nie straciła swej ponadczasowości.
Szczerze polecam i zachęcam do zapoznania się z oryginalnym Draculą. Książkę czyta się bardzo szybko, a odnajdywanie co chwila w tekście scen, które widziało się już wielokrotnie, nie nuży, lecz sprawia przyjemność, bo wreszcie, że się tak wyrażę, dotarliśmy do sedna, do tego, co było pierwsze. Wreszcie można zobaczyć, na czym wzorowały się pokolenia współczesnych twórców.
Właśnie tak bywa często z klasyką - potykamy się o nią nie wiedząc nawet, z czym mamy do czynienia. A w tym przypadku jest to książka Brama Stokera pt. "Dracula".
Ta, wydana pod koniec dziewiętnastego wieku powieść, stworzyła i na długie lata utrwaliła obraz krwiopijcy w kulturze "zachodu". Historia ta była eksploatowana z takim zapałem, że największy nawet literacki dyletant siłą rzeczy wie, co by w niej znalazł (jakby zasiadł kiedyś przez jakieś niepojęte zrządzenie losu do jej lektury).
Przyznam, że zasiadałem do czytania Draculi z pewnymi obawami. Historię tę widziałem w niejednym wydaniu. Począwszy od filmowej adaptacji zrobionej przez Coppolę (genialną, moim skromnym zdaniem), przez książkowe wariacje coraz dalej odchodzące od fabuły oryginału, do różnej maści rpg’ów, takich choćby jak Świat Mroku. Cały czas jednak wszystko to zachowywało nastrój i scenografię oryginału, którą nieodmiennie była głęboka noc, białe zęby, odsłonięte szyje i mrok ciemniejszy nawet od nocy.
By prześledzić rolę książki Brama Stokera w kulturze, trzeba by napisać osobną książkę.
Byłem tego wszystkiego świadom, więc przygotowałem się i ruszyłem na spotkanie z prawdziwym Draculą z odpowiednim nastawieniem.
Nie da się obiektywnie ocenić tego dzieła. By to zrobić, trzeba byłoby cofnąć się o ponad wiek. Teraz miałem nieliche trudności, by docenić tę książkę w oderwaniu od łatki "klasyka". Przyznam jednak, że nawet z upływem lat potrafię z uznaniem kiwnąć głową nad warsztatem autora, docenić formę narracji, która przyjęła postać pamiętników i listów, odczuć ten niesamowity klimat grozy. Dokładając do tego fakt, że autor stworzył to wszystko od podstaw daje w rezultacie książkę wybitną, rzeczywiście zasługującą na miano klasyki.
Książka ta, pomimo wieku na karku, nie zestarzała się. Język ciągle jest żywy, słowa nie straciły mocy i znaczenia, historia nie straciła swej ponadczasowości.
Szczerze polecam i zachęcam do zapoznania się z oryginalnym Draculą. Książkę czyta się bardzo szybko, a odnajdywanie co chwila w tekście scen, które widziało się już wielokrotnie, nie nuży, lecz sprawia przyjemność, bo wreszcie, że się tak wyrażę, dotarliśmy do sedna, do tego, co było pierwsze. Wreszcie można zobaczyć, na czym wzorowały się pokolenia współczesnych twórców.
niedziela, 25 grudnia 2011
Tako rzecze pan Mark Twain
"Klasyka, to to, co wszyscy chcieliby przeczytać i czego nikt nie czyta." Ów blog powstał jako narzędzie motywacyjne do obalenia powyższego stwierdzenia. Klasyka literatury to przede wszystkim fundament współczesnej kultury – nie tylko czytelniczej. Utwory klasyczne nierzadko są kluczem do zrozumienia innych dzieł, a czasami nawet i ludzi. Dlatego też wyruszamy na wielką wyprawę, która za sztandar obrała sobie hasło „Żywa klasyka”. Bo to co stare i zakurzone wcale nie musi być martwe.